Tuesday, September 30, 2008

Mandatory Vacation/Obowiazkowe Wakacje

Mandatory Vacation

 

September 21, 2008

 

Every year Joshua's residency program has a mandatory vacation that we must attend.  They pick the place, the hotel, the place to eat dinner, but we are responsible to pay for it all.  This year the weekend vacation was held in Asheville North Carolina.  It was about a 4 hour drive and so we decided to make the most of the trip and see lots to sights.  At one point we had to stop because Grace threw up and Isaiah noticed an awesome spider eating its prey.  I had to take a picture.

 

On Friday we visited a beautiful quaint town in the Blue Ridge Mountains called Chimney Rock.  It had spectacular views and wonderful hikes.  We hike to a waterfall and took and elevator 25 stories to Chimney Rock itself.  The view was so inspiring that I could have sat on that rock all day.  All the kids hiked on very steep inclines for about 3 and a half hours, including Nephi and Grace.  We were very impressed with them.  On the way out of Chimney Rock we stopped at an apple farm and ate the best apples in the world.  I love fresh apples straight from the trees instead of grocery store apples that sit in coolers for up to 5 years.  My new favorite kind is the Mutsu apple.  The kids really enjoyed the Empire variety. 

 

In Asheville we went to a Mediterranean Restaurant that featured belly dancing, dining in a tent, and sitting on the floor.  Pop and Samuel ordered marinated lamb, I ordered a vegetarian platter with humus, and Isaiah ate some beef kabobs.  Nephi and Grace ate mostly pita bread and fresh mozzarella cheese.  Grace really enjoyed watching the belly dancer.  After the restaurant, outside,  we found a drum circle and a street dance, so we joined in. 

 

The next day Joshua work had some games organized and at a park and Samuel and Isaiah really enjoyed playing soccer.  After that we visited a Nature Center that featured animals that live in North Carolina.  We saw black bears, wolves, bobcats, turtles, and cougars.  In addition to the wild animals, the nature Center also had a petting zoo.  Everyone enjoyed petting the sheep and goats, but Grace enjoyed looking at the chickens best. 

 

Asheville's most famous attraction is the Biltmore estate and I figured we better go and see it since we'll probably never pass through Asheville again.  The Biltmore mansion is the biggest house in the United States and it reminded me of an average European castle.   Some of the fun features that were different from and European castle were: an indoor swimming pool, and indoor bowling alley, and gym with wooden dumbbells.  It was a bit stressful to tour a fancy house with small children where they could not touch anything, but we survived. 

 

We ended the weekend by having dinner at the Fiddlin' Pig where Nephi and Grace really enjoyed dancing to live fiddle music.

 

Before visiting, I imagined Asheville to be a small quaint town settled in the Blue Ridge Mountains, but it turned out to be just another big American city with very few mountain views.  Chimney Rock was the small quaint town that I imagined so I would recommend Chimney Rock with its spectacular views any day over Asheville, if you are ever in the area…

 

Enjoy the pictures

 

1 Isaiah's spider

2, 3, 4, 5,6 Chimney Rock

7 Belly dancing restaurant

8 Street Dance

9, 10,11 Nature Center

12, 13 Biltmore

14 Dancing at the Fiddlin' Pig

 

 

21 Wrzesien 2008

 

Obowiazkowe Wakacje

 

Kazdego roku mojego meza praca organizuje nam obowiazkowe wakacje na jeden weekend.  Oni decyduja gdzie jedziemy, w jakim hotelu spimy, i gdzie jeden obiad jemy, a my za to wszytko musimy sami zaplacic.  W tym roku pojechalismy do miasta Asheville, w stanie North Carolina w gorach.  To jest okolo 4 godziny od nas samochodem.  Po drodze Grace zwymiotowala wiec musielsmy sie zatrzymac.  Jak wysiedlismy z samochodu to Isaiah zauwarzyl wielkiego pajaka co jadl konika polnego.  Tak nam sie to podobalo ze zrobilam mu zdjecie. 

 

W piatek pojechalismy do malego miasteczka Chimney Rock aby popatrzec na gory i skaly i przepiekne widoki gor Blue Ridge.  Tam bylo przepieknie.  Chodzilismy po gorach 3 i pol godziny.  Nawet Grace i Nefi sami tak dlugo chodzili.  Bardzo nam sie podobaly gory i wodospad.  Po tym pojechalismy do sadu i kupilismy swierze jablka.  Ja bardzo lubie swierze jablka, nie takie ze skelpu kotre moga lezec w lodowce az piec lat.  Moj nowy ulubiony gatunek to jablko "Mutsu".

 

Jak dojechalismy do Asheville to poszlismy do srodziemnomorskiej restauracji.  Jedlismy owce siedzac na podlodze w pokoju co byl udekorowany jako namiot.  Tam tez pani tanczyla taniec brzucha.  Grace to sie bardzo podobalo.  Zreszta wszytkim dzieciom atmosfera w restauracji sie podobala no i tez wszycy duzo zjedli wiec jedzenie bylo smaczne.  Po restauracji poszlismy na dwor potanczyc na ulicy.  Tam duzo ludzi gralo na bebenach i tanczylo. 

 

Nastepnego dnia poszlismy do parku gdzie mojego meza praca zorganizowala gry i zabawy.  Samuel i Isaiah lubili grac w pilke nozna.  Po grach poszlismy do Srodowiska Natury ogladac zwierzeta ktore mieszkaja w North Carolina.  Ogladalismy czarne niedzwiedzie, rysie, zlowie, wilki, i pumy.  Tez byly tam zwierzeta domowe, kury, osly, barany, kozy, itd.  Grace najbardziej sie podobaly kury, no i wszycy lubili owce dotykac i karmic.

 

Najslawniesza atrakcja w Asheville to najwiekszy dom w Ameryce ktory nazywa sie Biltmore.  Wyglada jak przecietny palac w Europie.  Pare zeczy kotre byly inne niz w palacu to: bardzo starodawny basen w srodku domu, starodawna kregielnia, i sala gimnastyczna co miala drewniane ciezarki.  Nie bylo tak fajnie z malymi dziecmi zwiedzac 'palac' bo nie wolno im bylo nic dotykac, no ale wytrwalismy.

 

W ostani wieczor 'wakacji' poszlismy na obiad ze wszytkimi czlonkami mojego meza pracy, do restauracji w kotrej byla podloga do tancu i tez zespol gral na skrzypcach i gitarach starodawne piosenki.  Grace i Nefi bardzo chetnie tanczyli, no i ja troche tez. 

 

Przed wyjazdem, ja myslalam ze Asheville to male miasteczko w gorach, bo tak to na internecie wygladalo.  Ale Asheville to normalne duze Amerykanskie miasto.  Za to Chimney Rock to bylo male miasteczko w gorach.  Ja wole na wakacje jechac do przyrody  wiec Chimney Rock mi sie bardziej podobalo od Asheville. 

 

Na zdjeciach:

 

1 Pajak ktorego Isaiah znalaz

2,3,4,5,6 Chimney Rock

7 Restauracja tancu brzucha

8 Taniec w srodku miasta na ulicy

9,10,11 Srodowisko Natury

12, 13 Dom Biltmore

14 Taniec w ostatniej restauracji


Sylwia

 

 

 

 

 

Sunday, September 21, 2008

Baptism and Birthday Olympics/Chrzest i Olimpiada Urodzinowa

Baptism and Birthday Olympics

 

August 18, 2008

 

Last Saturday was Isaiah's birthday and he turned 8 years old!  At age eight children get baptized in our church if they have faith in Jesus Christ and if they are willing to follow His commandments.  Isaiah is full of faith and was very happy to be baptized by his Dad last Sunday.  Isaiah was also very happy to get  his very own set of scriptures from his Grandpa Stephen.

 

We had a very nice small baptism and a dinner at my house that my friend Ashley planned and organized.  She is an amazing planner and organizer, so I had a very good and relaxing time.

 

For his birthday, Isaiah invited 2 of his best friends from church, Kadyn and Camden.  We had a 7 hour party that included Olympics at the pool.  Josh organized races and diving competitions for the boys and he awarded them home-made gold medals.  Kadyn and Camden were excellent at doing synchronized dives, Samuel was the fastest swimmer and Isaiah could swim the longest under water.  Go figure, the asthmatic has the largest lung capacity.  Pretty Amazing. 

 

The boys rode on their scooter to and from the pool and Samuel and Camden crashed.  Samuel had no injuries, but Camden scraped his whole face knees and elbows.  I was terrified that I let a child get hurt under my supervision.  He was fine however and continued the day with us eating cake and ice cream, playing with legos, and of course, playing with the Ripclaw (our bird).


I'm sending some pictures from the baptism, one of Isaiah with our bishop Jason Claar, some cool shots from the b-day olympics, and one of some of our friends here in Georgia.


 Sylwia

 

Chrzest i Olimpiada Urodzinowa

 

Sierpien 18, 2008

 

W Sobote Isaiah mail osme urodziny.  Jak dziecko ma 8 lat w naszym kosciele to moze byc ochrzczone jesli wierzy w Jezusa Chrystusa i chce przestrzegac Jego przykazan.  Isaiah ma bardzo duzo wiary i byl bardzo szczesliwy aby byc ochrzczony przez swojego Tatusia.  Isaiah tez byl bardzo ucieszony jak dziadek Stephen mu przyslal Pismo Swiete aby mial swoje osobiste.

 

Chrzest byl bardzo mily i duchowy, a po Chrzcie moja kolezanka Ashley zorganizowala obiad w moim domu dla 30 osob.  Ja nie lubie organizowac przyjec, bo zawsze czegos zapominam.  Moja kolerzanka ma prawdziwy talent organizowania przyjec wiec moj wieczor byl dla mnie bez stersu bo ona sie wszytkim zajela.

 

Na urodziny Isaiah zaprosil dwoch jego ulubionych kolegow, Kadyn i Camden na party do naszego domu.  Bawili sie razem przez 7 godzin.  Razem poszlismy na basen i tam Josh zorganizowal chopakom olimpiade i nawet rozdal im medale.  Samuel wygral bo najszybciej plywal.  Kadyn i Camden najlepiej nurkowali razem jako druzyna.  Nie wiem jak to sie mowi po Polksu jak nurkuja dwoje razem i musza dokladnie tak samo nurkowac.  Isaiah najdlurzej nie oddychal pod woda.  To naprawde cud bo on jedyny ma asthme a on tez ma nawieksza pojemnosc ploc. 

 

Po basenie wszycy chlopcy jedzili na hulajnogach.  Samuel sie przewrocil ale mu sie nic nie stalo.  Kolega Camden za to sie podkna o Samuela i twarza upadl na beton.  Bylam bardzo przejeta ze czyjes inne dziecko u nas sie pobilo. Zadzwonilam do rodzicow, ale Camden nie chcial isc do domu, wiec zostal z nami 3 jeszcze godziny i razem jedlismy ciasto, lody, otwieralismy prezenty.  Chloplcy tez bawili sie klockami lego i nasza malutka papuga.


Zalanczam zdjecia z chrztu.  Na jednym zdjeciu Isaiah jest z naszym biskupem Jason Claar.  Tez przesylam zdjecia z urodzinowej olimpiady, i tez jedno zdjecie z niektorymi naszymi przjacielmi w naszym domu.


Sylwia