Living in New York / Mieszkamy w Nowym Yorku

September 22, 2010

Living in New York

 

When I first found out we were moving to New York, I was not happy.  I've been spoiled living in the south wearing flip flops year round.  In spite the many foot injuries, my kids always ran around barefoot.  We could never do that in upstate New York; the frozen wasteland for six month out of the year.  In addition to that there was no on post hosing and anything off post was either 200 years old, or really expensive.  After three months of looking we finally found a house 500 sq feet smaller than our home in Georgia, but fairy "new".

 

So, we are here and we are actually really enjoying it.  It's not freezing cold yet, we need a light jacket but it's fabulous to play outside.  At first there were not kids outside in our neighborhood, but Josh built a tree house and a zipline in our back yard for Isaiah's birthday, and now we have half a dozen kids in our yard every day.  It's great.  The schools seem to be good and best of all there are farmers markets everywhere.  I love eating fresh fruit and veggies. I even found a German lady that owns a bakery and sell authentic German bread. I buy some of my veggies from the Amish, who really fascinate me, and I want to be more like them.

 

I really love my ward (church congregation).  It may be the friendliest ward I have ever attended.  I like it so much that I even take my kids to scouts at the church, just so I can hang out with the church ladies.  I just can't get enough of these wonderful people.

 

Near us, open only in the fall, is the Burrville Cider Mill.  It's just a little barn that sells the best fresh tart cider, cider donuts, cider slushies, and farm fresh apples.    We love going there.  I'm sending some pictures of our home and the cider mill, some from the very dangerous Black River that my kids like swimming in. 

Sylwia

 

 

22 Wrzesien 2010

Mieszkamy w Nowym Yorku

 

Kilka miesiecy temu, jak sie dowiedzialam ze przeprowadzamy sie do Nowego Yorku to bylam bardzo zla.  Przyzwyczailam sie mieszkac na poludniu Ameryki, gdzie zawsze jest cieplo i caly rok mozna chodzic w sandalach.  Choc czesto moje dzieci stopy rania, oni tylko lubia chodzic na bosaka.  W Nowym Yorku gdzie jest snieg 6 miesiecy na rok to jest nie mozliwe.  Takrze, baza wojskowa tu nie miala domu dla nas.  A wszytkie domy po za baza albo mialy 200 lat, albo bardzo duzo kosztowaly aby wynajac.  Po trzech miesiecach szukania domu na internecie, wreszcie znaleznismy dom choc on jest o ¼ miejszy niz nas ostatni dom. 

 

No ale tu juz mieszkamy i jak doteraz to nam sie bardzo podoba.  Pogoda nadal jest fajna.  Trzeba kurtke nosic ale jest bardzo przyjemna pogoda do bawienia sie na dworzu.  Na poczatku nie widzialam zadnych dzieci an dworzu, ale na Isaiah urodziny moj maz zbudowal domek na drzewie i taki metalowy kabel do zjezdzania.  Od tego czasu codziennie okolo 6 dzieci przychodzi do nas sie bawic.  To mi sie bardzo podoba.  Szkoly dla dzieci tu sa dobre i bardzo duzo farmerow sprzedaje swierze owoce i warzywa na ulicy. To mis sie bardzo podoba.  Tez jedna pani z Niemczech to ma piekarnie i sprzedaje prawdziwy Niemiecki chleb.  Niektore wazywa kupuje z farmy Amishow.  To taka religia i styl zycia, kotra mnie bardzo fascynuje.  Oni sa farmerami, nie uzywaja elektryki, ciezko pracuje, itd.  Bardzo to mi sie podoba.

 

Moj kosciol tu w Nowym Yorku jest wspanialy.  Jest tak wiele milych ludzi i szybko sie zaprzyjazniami.  Kilka razu w tygodniu chodzimy na spotkania bo takie fajne mamy towarzystwo. 

 

Blisko nas jest taka stodola kotra sprzdaje swierze jablka, swierzy kwasny sok z jablek, paczki zrobione z soku jablkowego, i mrozony sok jablkowy.  Bardzo tak lubimy chodzic.  Presylam kilka zjec z tej stodoly, tez kilka naszego domu, i z bardzo niebiezpiecznej Czarnej Zeki, w kotrej moje dzieci bardzo lubia plywac.

 

Sylwia